walka z przeznaczeniem

generalnie wychodzi mi bokiem
ignorancja na wszelkie znaki na niebie i ziemi
mści się z hukiem i błyskiem
w oku
chwilami łzawym

ale to nic
dziś cieszy
rozejm

samej ze sobą

ze skrajności w skrajność

popaść mi przyjdzie

i z myśli w formie zdań podrzędnie złożonych
wyzuć się do cna

ała


 

plan doskonały

a chęci zbyt szczere
presja czasu i syndmrom wyparcia

oddalanie w nieskończoność

maskowanie pustek
białym winem

ucieczka przed wnętrza uzewnętrznieniem
niepotrzebnym już teraz

nikomu

i plan

na jutro

jutro jest czasem lepszym
jutro przyjmuje wszystko
plan każdy mieści

pewno niepewne
ale to jutro

bo
problem oddalony w czasie to problem nieistniejący
ukierunkowuje się na dziś

białym winem


linią pomiętą

_ __ _ ____

myśl jest linią
pasmem rozciągniętym między punktami


krzywa płynna łagodna

kątami ostrymi łamana

dziś

przerywana

dziurawa
nieciągła
irytująco drażniąca

o wszystkim i niczym
bez punktów
połączeń
nieswoja i obca

nowa
jak gdyby

jak-nie-myśl-nie-moja

struktura myśli

Wieczorami myśli stają się nie do wytrzymania.
Kłębią się w sposób złośliwy.
Usilnie odpędzam. Rozpędzam. Chcę.
Chcenie nie wystarcza. Nie działa.
Potęguje natłoku usilność.

Myśl by okiełznać myślenie. Ponowne.

Że myśl przestanie się kłębić gdy stanie się faktem.
Przez urzeczywistnienie paradoksalnie przeminie.
Patrząc w ciemność zrealizować się nie da.
Myśl by wyrzucić choć na chwilę.
Konfiguracją znaków schwycę i unieruchomię. Myśl.
Do rana. Do jutra.

I zasnę spokojnie.